Cały weekend poświęciliśmy na długie spacery z naszym stadem. Mieliśmy co prawda w planach jechać na trening coursingowy z młodymi suczkami, jednak problemy ze zdrowiem naszej najstarszej charciki zatrzymały nas przez weekend w domu. Chcąc zrekompensować jakoś psom brak treningu i pogoni za wabikiem przez dwa dni obraliśmy naprawdę długie trasy spacerowe w bardzo ciekawym i zróżnicowanym pejzażu. W sobotę dwa razy zaskoczył nas silny deszcz, ale na szczęście przelotny. Młode charciki przechodziły same siebie, szalały w wysokich trawach, goniąc się bez końca i skacząc wysoko ponad łanami zboża. Ciężko było nie robić im zdjęć, widząc ten poziom radości na ich pyszczkach. Efekt tej dwu - dniowej wyprawy załączam w poniższej galerii zdjęć. Myślę, że dla każdego właściciela charcika włoskiego nie ma przyjemniejszego widoku niż biegający i szczęśliwy pies!