Niezależnie od pogody, moje charciki codziennie mają zapewnioną solidną dawkę ruchu. Wierzę, że dzięki tej systematyczności, nie tylko buduje się u nich niezwykła odporność, ale i ochrona kości i stawów. Wierzę też, że ich psychiczne potrzeby są w pełni zaspokajane. Nie wyobrażam sobie nie pojechać z psami na spacer i pola w ciągu dnia choćby na pół godziny, a jeśli się to nie uda, jestem aż "chora" z poczucia winy. Te drobne kochane istoty żyją stosunkowo krótko z nami-ludźmi, ich życie jest intensywne, ale proste jeśli chodzi o potrzeby: pragną być kochane, zauważone, akceptowane, wybiegane, nakarmione, ogrzane, utulone :)
Nasze tereny spacerowe są stosunkowo blisko pod domem, ale też ciągle zmieniamy im pejzaż, żeby nie było rutyny, czy niebezpiecznego oddalania się od stada. Nowy i nieznany teren zawsze zbliża psa do właściciela, a stado trzyma się razem, odbiegając co najwyżej do 200 metrów. Wybieramy obrzeża lasów i rozległe nasłonecznione pola. Tegoroczna zima zachwyca! Gałęzie w lesie aż uginają się pod ciężarem śniegu i skrzypi on pod butami na leśnych ścieżkach. W taką pogodę wystarcza psom krótki pół godzinny, ale szybki marsz.
Strona używa cookies (ciasteczek). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.